Madeline's POV*
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że znajduję się w jakimś ciemnym pomieszczeniu; przypomniało piwnicę. Poczułam okropny ból głowy i nadgarstków. Zostałam przywiązana do krzesła. Próbowałam wstać, ale nie miałam żadnej możliwości, żeby się ruszyć. Nagle poczułam zapach tytoniu.
- Wybacz, że musiałem cię zranić - usłyszałam kpiący głos.
Wtedy z ciemności wyłonił się Louis z papierosem w ręku. Patrzył na mnie z pogardą jakbym była najmniej wartościowym człowiekiem na świecie.
- Wołałaś Zayna, żeby ci pomógł? - zapytał. - Nie rozumiem cię.
Sama nie rozumiałam tego, co działo się w mojej głowie. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i czy kiedykolwiek stąd wyjdę. Miałam ochotę się rozpłakać; byłam zupełnie bezbronna.
- Twoi przyjaciele cię zostawili - ciągnął dalej. - Już nikt ci nie pomoże.
Chłopak zaśmiał się triumfalnie, po czym uderzył mnie w twarz. Zawyłam z bólu, a policzek od razu zapiekł. Zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać się od krzyku. Bez przerwy powtarzałam sobie w myślach, że jestem silna i dam radę. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki. Spojrzałam w bok i zobaczyłam chłopaka, schodzącego po schodach, rozpoznałam w nim Nialla. Podszedł do Louisa i przybił mu piątkę. Chciałam, żeby tylko mnie nie zobaczył, chociaż miałam marne szanse. Zamknęłam oczy jakbym dzięki temu stała się niewidzialna.
- Madeline! - krzyknął radośnie blondyn. - Dawno się nie widzieliśmy, tęskniłem.
Zbliżył się i kucnął przy krześle, na którym siedziałam. Położył mi dłonie na kolanach, ale przez padający cień nie widziałam wyrazu jego twarzy. Cała drżałam z przerażenia. Nagle zacisnął palce na moich nogach, wbijając w nie swoje paznokcie. Wstał i uderzył mnie w drugi policzek. Tym razem nie wytrzymałam i krzyknęłam, gdyż ten cios był o wiele mocniejszy od poprzedniego.
- Zamknij się! - warknął.
Znowu kroki.
- Idźcie już stąd - usłyszałam aksamitny głos Zayna. - Ja się nią zajmę.
Louis i Niall posłusznie wyszli, nie wypowiadając już żadnego słowa. Po drodze na górę szturchali się żartobliwie jak małe dzieci. Przeniosłam swój wzrok na Malika, który był coraz bliżej. Trzymał w ręku niewielkie, czerwone pudełko. Usiadł przede mną na wilgotnej podłodze i otworzył apteczkę. Wyciągnął z niej gazę i wodę utlenioną, po czym zaczął obmywać rany na mojej twarzy. Syczałam z bólu. Dostrzegłam na jego twarzy delikatny cień uśmiechu i za nic w świecie nie mogłam zrozumieć co to oznacza.
- Dlaczego mi pomagasz? - wykrztusiłam.
- Z krwią ci nie do twarzy - odpowiedział.
Zachichotał, ale zaraz po tym przybrał poważny wyraz twarzy. Przez chwilę przestałam się go bać, ale wspomnienie jak zabijał niewinnego człowieka niespodziewanie wróciło. Odruchowo odsunęłam twarz na tyle ile to było możliwe. Przeszły mnie dreszcze. Przypomniałam sobie także o Ashtonie i jego gangu; chcieli mnie uratować. Nie miałam pojęcia gdzie teraz są, ale miałam nadzieję, że uszli z tego cało.
- Już nie musisz się mnie bać - szepnął czule Zayn, przywracając mnie tymi słowami do rzeczywistości.
- Przeszedłeś na stronę dobra? - syknęłam w odpowiedzi.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy.
- Póki co to tylko to udało ci się zrobić.
- Teraz ci pomogę, ale musisz współpracować - warknął.
Nie wierzyłam mu.
- Zaufaj mi.
Czy on sobie żartuje? Zaufanie do niego było niemożliwe, to się nigdy nie stanie.
Nagle poczułam przypływ gorąca. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami zobaczyłam białe światło.
Zayn's POV*
- I co z nią? - zapytał Louis, gdy wyszedłem z piwnicy.
- Zemdlała - odparłem.
Chłopcy wybuchnęli śmiechem, ale zamknęli się od razu po tym jak posłałem im groźne spojrzenie. Usiadłem wygodnie na kanapie i wlepiłem wzrok w telewizor, mimo że wcale nie interesowało mnie to, co pojawiało się na ekranie. Rozmyślałem nad tym, co tak na prawdę mogę zrobić, żeby pomóc tej biednej dziewczynie. Od początku nie chciałem, żeby się w to mieszała, ale ona uparcie wtykała swój nochal w nasze sprawy. Została wtajemniczona i nie było odwrotu. Musiałem ukrywać przed przyjaciółmi chęć pomocy, bo gdyby się dowiedzieli co kombinuję na pewno byliby wściekli. Oni bez wahania by ją zabili, więc to dzięki mnie wciąż żyje. Jej głupi brat myślał, że zostanie bohaterem, ratując ją, ale oczywiście ponieśli klęskę i uciekli w diabły. Na samą myśl o tej komicznej sytuacji, zaśmiałem się pod nosem.
- O czym tak myślisz, Zayn? - powiedział Niall.
- O twojej dupie - syknąłem ironicznie. - Nie interesuj się.
Doszedłem do wniosku, że muszę się jakoś pozbyć Louisa i Nialla, żebym mógł jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z Madeline. Te dwa gnojki ciągle się wtrącały, co zaczynało mnie poważnie wkurwiać.
Wieczorem zostałem sam, więc poszedłem do piwnicy. Tam zastałem dziewczynę przywiązaną mocno do krzesła. Wyciągnąłem scyzoryk z tylnej kieszeni spodni i zacząłem przecinać sznur. Wtedy Mad się ocknęła; wyglądała na wystraszoną. Uspokoiłem ją ruchem ręki, po czym wróciłem do pracy. Kiedy skończyłem, złapałem ją za ramiona i pomogłem wstać; ledwo stała na prostych nogach.
- Wszystko dobrze? - zapytałem.
W odpowiedzi spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Żartujesz, prawda? - syknęła.
Odruchowo wybuchnąłem śmiechem. Chwyciłem ją pod ramię i zaciągnąłem na górę. Potykała się o własne stopy. Wszedłem do pokoju, w którym położyłem Madeline na łóżku. Drżała, więc przykryłem ją kocem w bordową kratę. Wtedy, niespodziewanie, zrzuciła go z siebie. Podparła się ściany i zeszła z łóżka. Zrobiła groźną minę, nagle przybierając na siłach. Zaciskając pięści, ruszyła w moją stronę.
Czyżby straciła rozum?
Wymierzyła pięść w mój policzek, ale powstrzymałem ją zwinnym ruchem niczym zawodowy ninja. Nie trudno było zrozumieć co ta dziewczyna kombinowała. Niestety, najwyraźniej była zbyt głupia by zauważyć, że nie ma szans. Po raz kolejny zboczyła na złą ścieżkę.
Momentalnie ogarnęła mnie fala złości, przez co walnąłem Mad o ścianę, z hukiem walnęła w nią głową. Nie chciałem robić jej krzywdy, ale sama się o to prosiła.
Madeline's POV*
Nawet po mocnym uderzeniu nie miałam zamiaru się poddać. Musiałam za wszelką cenę wydostać się z tego koszmaru; miałam już tego dość.
Dysząc z braku sił, odepchnęłam się od ściany. Nie wiedziałam do końca co chcę zrobić, więc po prostu wyciągnęłam ręce w stronę Zayna. Ten jednak był o wiele szybszy ode mnie, a także silniejszy; złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Przywarłam policzkiem do jego piersi, doskonale czując zapach męskich perfum.
- Uważaj, bo możesz tego pożałować - szepnął, po czym mnie puścił.
Odwrócił się, przeczesując ciemne włosy palcami dłoni. Wtedy zauważyłam mięśnie pod obcisłą koszulką; wyglądał cholernie seksownie. Potrząsnęłam głową, żeby odgonić od siebie te chore myśli.
- Ja chcę tylko wrócić do domu... - dopiero po chwili odważyłam się na wypowiedzenie tych słów.
- Więc wrócisz - odparł krótko, ponownie ukazując mi swoją twarz.
W jego ciemnych oczach dostrzegłam blask, którego wcześniej nie miałam okazji zobaczyć. Miał także dziwny wyraz twarzy, coś jakby... cierpienie? Cień smutku zniknął w mgnieniu oka i byłam pewna, że nie powróci szybko. Niestety znowu ogarnęła go złość, przez co momentalnie przypomniałam sobie scenę, w której zabija mężczyznę. W moich oczach znowu zamienił się w potwora i nie mogłam uwierzyć, że na chwilę o tym zapomniałam. Obiecał mi, że wrócę do domu, ale nie mogłam mu zaufać, nie miałam ku temu żadnych powodów. Zrobiłam krok w tył, zachowując dystans. Zayn odpowiedział krokiem w przód; zmarszczył czoło. Po tym ruchu od razu zaczęłam panikować i szukać ucieczki. Nerwowo przeczesywałam wzorkiem pokój, co i tak nie miało żadnego sensu; wiedziałam, że prędzej czy później on mnie dopadnie.
/Curly Angel
Cudowny rozdział, te zwroty akcji i tp.
OdpowiedzUsuńCo oni zrobili z bratem Madelaine?
Dlaczego przywiązali ją do krzesła?
I wiele innych pytań.
Cudowny rozdział.
co można jeszcze powiedzieć...
ciekawie się zapowiada.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńO jejku jejku ile sie dzieje :D ciekawie sie zapowiada. A Ty zawsze urywasz rozdzial jak rozgrywa sie jakas akcja dzieki czemu jestem cholernie ciekawa i niecierpliwa kolejnego rozdzialu :)
OdpowiedzUsuń@queen_lovatoo
nie wiem co powiedzieć...na pewno to że jest świetny tylko tyle pytań na które nie znam odpowiedzi.... Czekam na next*_*
OdpowiedzUsuńŚwietny to zachowanie Zayna -booskie , kocham jak malik jest takim chamem ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do siebie na 7 rozdział jutro już 8 http://hope-and-zayn.blogspot.com/2014/05/rozdzia-7.html
Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńOby nic nie stało się Ashton'owi...
Szybko next. :)
jejku, świetny. Zayn boski taki opiekuńczy, trochę denerwuje mnie to jak tłumaczy się, że sb zasłużyła hahah ale i tak kocham, czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńNiczym zawodowy Ninja hahahahhaha !
OdpowiedzUsuńjuzu tak troche idealny :(:* czekam na next'a i mysle co stalo sie z chlopakami .ps.lovki Mike
OdpowiedzUsuńCudowny! Ugh Zayn
OdpowiedzUsuń