5.05.2014

Rozdział 1

- Madeline, wstawaj! W końcu ile można cię budzić? - krzyczała moja mama, nerwowo ściągając ze mnie kołdrę. Westchnęłam, przewracając oczami i mówiąc sobie coś pod nosem.
- Już wstaję, daj mi minutkę - syknęłam.
- Będę czekać na ciebie ze śniadaniem na dole - zostawiła mnie w spokoju i pokierowała się w stronę kuchni.
Dzisiaj mój pierwszy dzień w nowej szkole. Szczerze mówiąc to wcale mi się do niej nie śpieszy, ale jeśli
nie wstanę to mama pewnie wywlecze mnie stąd siłą.
Po tym jak ubrałam się i nałożyłam make up, zeszłam do kuchni, gdzie już siedziała moja młodsza siostra. Na stole leżały naleśniki, które Lily uwielbiała. Zajadała się nimi tak, że nawet nie zwróciła na mnie uwagi kiedy usiadłam obok niej. 
- Lily, spokojnie nikt ci ich nie zje - wypowiedziałam w jej stronę i posłałam szeroki uśmiech, który ona odwzajemniała. Wzięłam się za posiłek, który był jak zawsze pyszny.
Po tym jak skończyłam, wzięłam torebkę ze wszystkimi potrzebnymi mi rzeczami, którą dzień wcześniej przygotowałam i zostawiłam w salonie, byłam już gotowa do wyjścia.
Uświadomiłam sobie, że nawet nie znam drogi do tej szkoły, więc niby jak mam się tam dostać?
- Gdzie tak pędzisz? Zawiozę Cię - usłyszałam głos mamy zza moich pleców. Kamień spadł mi z serca, bo już myślałam, że będę musiała ją jakoś znaleźć sama.
W prawdzie jest to małe miasteczko  i pewnie dałabym sobie jakoś radę z odnalezieniem jej.
Dojechałyśmy na miejsce po 10 minutach. Budynek ten wyglądał lepiej niż się spodziewałam. Był dość duży i nowoczesny.
- To tutaj. Stresujesz się? - wyłączyła silnik w aucie i spojrzała w moją stronę.
- Nie, czemu niby miała bym? - skłamałam. To chyba normalne, że się boję, to mój pierwszy dzień tutaj. Nikogo nie znam i na dodatek ciekawa jestem jak trafię do klasy, w której mam zajęcia. Za dużo myślę.
A może nie będzie aż tak źle? Czym ja się tak przejmuję?
- To dobrze. Tu masz rozpiskę swoich zajęć - wyciągnęła ze schowka świstek papieru i dała go mi.
Popatrzałam na niego i zauważyłam, że pierwsze zajęcia jakie mam to matematyka.
Gorzej już być nie mogło. Nienawidzę jej. Już od początku ten dzień wydaje się być stracony.
Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi samochodu wychodzą z  niego prosto na chodnik.
-Pa kochanie, miłego dnia. - to było ostatnie co usłyszałam przed jej odjazdem. 

Gdy byłam już w środku zaczęłam rozglądać się za salą numer 93. Dziwnie się czułam ,bo wszyscy patrzyli na mnie jakbym kogoś zabiła. Przyśpieszyłam kroku, gdy nagle zaczepiła  mnie jakaś czarnowłosa dziewczyna. Miała około 1.70 wzrostu, szczupła, brązowe oczy. Jej wyraz twarzy był miły.
- Hejjjjjj, jestem Kate. Jesteś tu nowa, nie? - dziewczyna powiedziała do mnie z zachwyceniem.
- Miło mi cię poznać. Tak, jestem i szukam sali numer 93. Wiesz może gdzie to jest? - spojrzałam na nią trochę zakłopotana.
- Jasne, że wiem! Tak się składa, że mamy tam razem zajęcia. A tak przy okazji to jak masz na imię?
- A no tak, sorry. Jestem Madeline - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Miło mi cię poznać. Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy! Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko.
- Fajnie by było. - westchnęłam na dźwięk dzwonka, który oznaczał, że lekcje się już rozpoczęły.
- Masz telefon?
- Jasne, że mam - odpowiedziałam.
- To daj, wpiszę ci mój numer na wszelki wypadek, gdybyś chciała o coś zapytać czy coś.
- Jasne - wymieniłyśmy się numerami, po czym schowałam telefon z powrotem do kieszeni.
- Choć za mną, nie chcemy się przecież już pierwszego dnia spóźnić. - czarnowłosa gestem pokazała mi, abym szła za nią.
Gdy dotarłyśmy do klasy, wszyscy zajęli swoje miejsca. Usiadłam obok nowej koleżanki. Wyciągnęłam zeszyt, w którym zamierzałam rysować. To jest jedyna rzecz, w której jestem dobra. Nie mam zamiaru zanudzić się tu na śmierć, siedząc i słuchając tego co ma do powiedzenia nauczyciel.

- Jak wszyscy już wiecie mam na imię Johny i będę was uczył matematyki. Mamy w tej klasie nową koleżankę. Podejdź tu, Madelaine - mężczyzna wskazał na mnie gestem abym tam podeszła. 
Wstałam z ławki i udałam się w prost na środek klasy. Jakieś dupki zaczęli na mnie gwizdać i oczy całej klasy skierowane były na mnie. Dziwnie się poczułam. Zdecydowanie nie lubię być w centrum uwagi.
Drzwi od klasy nagle otworzyły się i z hukiem wlecieli dwaj chłopcy.
- Pan Malik i pan Horan. Miło, że nas zaszczyciliście swoją obecnością. Pozwólcie, że dokończę. Jak już mówiłem to wasza nowa koleżanka, Madelaine Irwin i mam nadzieję, że dobrze ją przyjmiecie - stałam jak słup, wpatrując się w klasę, gdyż nie wiedziałam co mam powiedzieć. Gdy matematyk skończył i wskazał mi na moje miejsce, co oznaczało, że mogę już tam wrócić z powrotem, odetchnęłam z ulgą. Zajęłam miejsce i patrzyłam na to co się dalej wydarzy.
- Hej, a wy gdzie się wybieracie?! Wam nie pozwoliłem usiąść.
- Sami se pozwoliliśmy - jeden z chłopaków syknął. To był Horan, o ile nie mylę. Blond włosy, śnieżno biała cera, niebieskie oczy, w które można  przyglądać się dniami. Ubrany w ciemne jeansy i biały T-shirt. Muszę przyznać, że nie jest wcale taki brzydki.
- Coś mówiłeś czy mi się przesłyszało?! - krzyknął tak donośnie, że aż się wzdrygnęłam na jego głos.
- Tak mówił. A tobie już na słuch pada staruchu - drugi z chłopaków wycedził. To był Malik. Ciemne włosy postawione do góry na żel, dobrze zbudowany, piwne oczy, ubrany podobnie jak jego kolega tylko, że ten wyglądał o wiele lepiej. Gdyby jeszcze nie był takim chamem... O czym ja w ogóle myślę? To przecież jest dupek zapatrzony tylko w siebie. Zgrywa z siebie bad boy'a ,żałosne.
- Dość tego. Spóźniacie się na lekcje i do tego pyskujecie. Za karę zostaniecie po lekcjach w kozie. A teraz zajmijcie swoje miejsca.
Gdy szli, kilka dziewczyn westchnęło na ich widok, na co wywróciłam oczami. Reszta lekcji minęła spokojnie.
Z wyjątkiem tego, że widziałam kącikiem oka jak Malik mi się przygląda. Jaki on miał znowu problem? Czy coś jest nie tak ze mną? Po niesamowicie dłużącym się czasie zadzwonił dzwonek. Wszyscy zerwali się z miejsca i ruszyli do wyjścia.
- Mam teraz fizykę, a ty? - Kate spojrzała na swój plan zajęć i powiedziała w moją stronę pytająco.
- Z tego co się orientuję to chemię w sali obok.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwile o różnych rzeczach.
- To idę. Jak będziesz czegoś potrzebowała to wiesz jak mnie znaleźć. Dziewczyna przytuliła mnie, na co ja się uśmiechnęłam sama do siebie.
Znałam ją zaledwie godzinę ale czułam jakby to było dłużej.
W momencie kiedy usłyszałam sygnał końca przerwy. Udałam się do klasy. Wszyscy pozajmowali swoje miejsca z wyjątkiem mnie. Stałam w miejscu, rozglądając się za wolnym siedzeniem. Moim oczom ukazał się brunet o imieniu Zayn, jak wcześniej się dowiedziałam od Kate. Zajebiście, czemu nie może być więcej wolnych miejsc tylko obok niego? Nie mam ochoty nawet koło niego siadać, ale co innego mi pozostało?Zaklęłam pod  nosem z niezadowoleniem i udałam się w jego kierunku.
- Wolne? - spytałam na co on nic nie odpowiedział tylko lekko skinął głową.
Wyciągnęłam z torby mój szkicownik, żeby się zająć czymś. Chemia też nie należała do tego w czym byłam dobra. Pół lekcji minęło mi na rysowaniu.Niczym innym się nie zajmowałam tylko tym.
Poczułam wzrok całej klasy na mnie. O co im chodziło? Nagle usłyszałam nauczyciela, który prosi mnie do tablicy. No pięknie, to mam przerąbane. Westchnęłam i zamknęłam mój szkicownik.
- Ale ja tego nie umiem - wypowiedziałam w jego stronę, wywracając oczami.
Na moją odpowiedz klasa wybuchnęła śmiechem. Co w tym było zabawnego?
- Nic dziwnego, że nic nie umiesz, przez całą lekcję zajmowałaś się czymś innym - mężczyzna podszedł do mnie i wyrwał mi mój zeszyt z rysunkami. Wkurzona zacisnęłam pięści i próbowałam nie wybuchnąć. Te kartki papieru były dla mnie zbyt cenne, żeby je ktoś mi zabrał. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam.
- Oddaj mi to. Nie masz prawa mi zabierać moich prywatnych rzeczy.
- Nie tym tonem, bo pożałujesz.
- Grozi mi pan - syknęłam.
- Ja tylko ostrzegam i koniec dyskusji. Zajmij się lekcją.
- Nie mam zamiaru dopóki mi tego nie oddasz - w końcu oddał mi go, bo wiedział, że nie ma sensu dłużej się ze mną kłócić. Uśmiechnęłam się zwycięsko do siebie, ale bo kilku sekundach mój uśmiech zgasł.
- Za karę zostajesz po lekcjach w kozie.
- Dupek - powiedziałam pod nosem.
- Coś mówiłaś czy mi się zdawało?
- Oczywiście, że zostanę po lekcjach, bo przecież nie mam swojego życia jak pan - dodałam.
Zignorował mnie i wrócił do nauczania nikomu niepotrzebnych głupot.
Jakieś dwie dziewczyny z tyłu zaczęły mnie obgadywać. Szczerz to nie obchodziło mnie co one o mnie myślą. Przecież one nic o mnie nie wiedzą, a to, że dałam się wytrącić z równowagi przez jakiegoś dupka to inna sprawa.
Zayn zaczął się głupio uśmiechać .Zauważyłam też, że spogląda na mnie.
- Przepraszam, ale mógł byś mi powiedzieć o co ci chodzi? - brunet jeszcze przez chwilę przyglądał się mi, po czym odwrócił głowę i nic nie odpowiedział.
Do końca tej koszmarnej lekcji zostało 15 minut. Chciałam już z stamtąd wyjść. Wszystko mnie denerwowało, a najbardziej to, że Malik znowu się mi przyglądał. Muszę z tym coś zrobić.
- Czy mógł byś przestać? - powiedziałam cicho ale tak, żeby on usłyszał.
- O czym ty mówisz skarbie? - powiedział pewny siebie.
- Doskonale wiesz o co mi chodzi - dodałam, po czym odwróciłam głowę w inną stronę. Kurwa czemu on musi być tak cholernie przystojny?
- Zaczerwieniłaś się, czy to ja tak na ciebie działam? - zaśmiał się dumny z siebie.
- Może na inne tak, ale nie na mnie, wywróciłam oczami - skłamałam, nie mogłam przecież dać mu tej satysfakcji. Głupio się wyszczerzył po czym zamilknął.

Lekcja się skończyła, a ja idąc korytarzem rozmyślałam nad tym czy by nie pójść wcześniej do domu.
Wyciągnęłam telefon, aby zobaczyć, która jest godzina. Zagapiłam się i nawet nie zauważyłam kiedy wleciałam na jakiegoś kolesia. On momentalnie mnie złapał, co pozwoliło mi uniknąć upadku.
- Ja-a  przepra-szamm - zaczęłam się jąkać.
W tym momencie moim oczom ukazał się chłopak w moim wieku.
- Nic się nie stało? - spytał, posyłając mi ciepłe spojrzenie.
- Nie, nic. Po prostu muszę uważać jak chodzę.
- Mów mi Mat.
- Ja jestem Madeline, jeszcze raz ci dziękuję.
- Nie ma sprawy. Nie masz za co dziękować.
- Ja będę już szła. Do zobaczenia.
- Uważaj na siebie - chłopak pożegnał mnie.

Reszta lekcji minęła mi dość szybko i bezproblemowo. Normalnie to mogłabym sobie teraz pójść do domu, ale muszę zostać jeszcze za karę w kozie.
Poczułam wibrujący telefon w mojej kieszeni. Szybkim ruchem wyciągnęłam go, a na wyświetlaczu pojawił się napis: KATE. Odebrałam i przyłożyłam do ucha.
- Madeline! Pomyślałam, że może wróciły byśmy razem do domu.
- Wiesz to brzmi fajnie,a le nie mogę. Dupek od chemii kazał mi zostać po lekcjach.
- Wooow! Słyszałam jakieś plotki na twój temat, ale nie wiedziałam, że to prawda. Nieźle mu dowaliłaś!
- Poniosło mnie. Pogadamy później muszę kończyć.
- Do jutra.

Odnalazłam salę i wchodząc do niej zauważyłam Nialla i Zayna, siedzących w jednej podłużnej ławce, rozmyślających nad jakimiś kartkami.
- Nie toleruję spóźniania się - mężczyzna powiedział, a następnie dał mi kartkę z zadaniami. Powiedział też, że będziemy mogli wyjść jak wszystko rozwiążemy.
Zajęłam miejsce obok chłopaków i zaczęłam rozwiązywanie. W sumie to te zadania nie były takie trudne, bo nauczyłam się rozwiązywać ich w starej szkle. Plusem było też to, iż są  pytania zamknięte.
Rozwiązałam te zadania chemiczne w zaledwie 20 minut. Ale nie oddałam jeszcze kartki. Z tego co widziałam to każdy miał inne zadania. Blondyn ruszył się ze swojego miejsca. Rzucił z pogardą swoją kartkę na biurko i udał się do wyjścia.
Siedziałam przy rozwiązanej kartce, zastanawiając się jak idzie brunetowi. Z tego co widziałam to nie za dobrze. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu Dupka. Rozmawiał z kimś przez parę sekund.
- Muszę na chwilę wyjść. Nawet nie warzcie mi się stąd wychodzić dopóki nie skończycie. Jak nie zastosujecie się do tego co powiedziałem, będziecie zostawać przez cały tydzień po lekcjach. Zrozumiano?!
- Oczywiście - odparłam po czym wyszedł.
- Czemu jeszcze tu siedzisz jak już skończyłaś, he? - chłopak odparł z ciekawością w głosie.
- A co, nie mogę? Może podoba mi się tutaj? - powiedziałam sarkastycznie
- Pyskata, lubię takie.
Upuściłam długopis pod ławkę, więc schyliłam się pod nią w celu podniesienia jego. Upadł mi on bardzo blisko nogi Zayna. Wychyliłam się bardziej i niespodziewanie uderzyłam głową w jego nogę.
- Nie tak ostro, skarbie. Możemy się zabawić po lekcjach
- Jesteś obrzydliwy - wykrzyczałam, po tym jak wstałam i położyłam moją prace na biurku.
- Wydawało mi się, że ci się podobało. No spójrz na mnie,która mi się oprze.
- Wiesz co miałam zamiar tobie pomóc w rozwiązywaniu zadań ale coś mi się odwidziało. Jesteś kompletnym szmaciarzem,
- Coś ty powiedziała? - oczy Zayn'a pociemniały, wyglądał na wkurwionego, ale szczerze to mnie to nie obchodziło.
- To co usłyszałeś.
Chłopak wstał i podleciał do mnie, przygwożdżając mnie do ściany, tak abym nie mogła mu się wyrwać.
- Posłuchaj, suko. Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a pożałujesz.
- Pff, nie boję się ciebie.
Brunet zamachnął się i uderzył mnie prosto w twarz. Bolało jak cholera, ale musiałam być silna i się nie rozpłakać. Nie chcę mu dawać satysfakcji. Wyrwałam się mu i wybiegłam z klasy.

________________________________________________________________________________
Mam nadzieję,że spodobał wam się xxM

6 komentarzy:

  1. -Nie tak ostro skarbie.Możemy się zabawić po lekcjach
    -Jesteś obrzydliwy-Wykrzyczałam po tym jak wstałam i położyłam moją prace na biurku.
    -Wydawało mi się,że Ci się podobało.No spójrz na mnie,która mi się oprze.- JEBŁAM Z TEGO HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    CO DO RODZIAŁU JEST ZAJEBISTY *,*

    OdpowiedzUsuń
  2. NAPRAWDĘ ŚWIETNE, ZAKOCHAŁ SIĘ!!
    Teraz wiem skąd tytuł "Zmienny Zayn" :D
    Japierdole, jak on ją mógł uderzyć?! Cham!
    Życzę weny i do następnego!
    @luvmyniallxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże. Zajebisty rozdział. Domyśliłam się tytułu. Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Bardzo wciąga, chociaż znalazłam kilka błędów ortograficznych i stylistycznych,ale to nie zmienia faktu,że naprawdę masz pomysł na to opowiadanie. Podoba mi się też to,że masz własny pomysł na fanfiction.
    Mogłabyś mnie informować na twitterze o kolejnych rozdziałach?
    @hellomarvel

    OdpowiedzUsuń
  5. a co do szablonu bloga to jbcvazivavkidaftqvxjxkakgbiGkx xx

    OdpowiedzUsuń