5.05.2014

Rozdział 2

Zayn's POV*

Wyszedłem ze szkoły szybkim krokiem. Oparłem się o maskę mojego samochodu i odpaliłem papierosa.
Czemu ja w ogóle zawracam sobie głowę taką suką? Wyrzuciłem peta i wsiadłem do mojego auta. Odpaliłem silnik i ruszyłem w drogę. Miałem jeszcze coś do załatwienia z Harrym i Niallem. Przez tą jebaną szkołę się spóźnię na przedstawienie.

Madeline's POV*

Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Pieprzony dupek uderzył mnie bez żadnego zawahania. Jedyne co teraz wiem to, że nie mam zamiaru więcej odzywać się, ani zwracać uwagę na tego debila.
A może nie potrzebnie go wkurzyłam i to moja wina? Już sama nie wiem...
Droga nie należała do najlepszych. Wiatr był dość silny, a w dodatku musiałam iść jakimiś ścieżkami. Zachciało mi się iść na skróty.
Szłam przez jakąś uliczkę, kiedy niecałe 4 metry ode mnie ujrzałam 2 chłopaków. Byłam ciekawa kto to może być, więc podeszłam bliżej, aby to sprawdzić. To był głupi pomysł. Czemu muszę zawszę coś robić, a potem myśleć?
Zobaczyłam Nialla i jakiegoś chłopaka, którzy razem kopali jakiegoś biedaka. Serce mi zamarło jak jeden z nich wyciągnął pistolet i zastrzelił go. Chciałam się wycofać niezauważona, ale było już za późno.
Chłopak z kręconymi włosami zobaczył mnie i podbiegł. Próbowała uciec ale i tak mnie dorwał.
Nie, nie Madeline, to się nie dzieje na prawdę, mówiłam cicho pod nosem. Łzy napłynęły mi do oczu,wpatrując się z osłupieniem w chłopaka myślałam nad tym co oni ze mną teraz zrobią.
- Ty wścibska mała suko, nie ładnie wtrącać się w nie swoje sprawy - lokers chwycił mnie za szyje i zaczął dusić.
- Puść mnie, ja nic nie widziałam - ledwo udało mi się wypowiedzieć słowa przez zaciskające się na mojej szyi dłonie.
- Harry! Zostaw mi ją, chętnie się zabawię - usłyszałam głos Niall'a zza moich pleców. Wtedy chłopak puścił mnie po czym podszedł do mnie blondyn.
Czekaj wróć, czy ja powiedziałam NIALLA?! Tak to on. Wiedziałam, że jest z nim coś nie tak, ale nie, że aż tak bardzo.
- Czy my się już nie znamy? - blondyn uśmiechnął się pod nosem. - Mam dużo pomysłów co z zrobić z taką ślicznotką jak ty.
- Nie zbliżaj się do mnie, bo pożałujesz!
- Zadziorna - na moje nieszczęście zbliżył się jeszcze bardziej,dzieliły nas dosłownie centymetry. Chwycił mnie za nadgarstki i popchnął na ścianę.
- Puść mnie, proszę. Nikomu nic nie powiem.
- Nie wątpię - Niall zaczął mnie całować po szyi, po czym wyszeptał - Jak mogła byś to zrobić martwa -Głupiutka dziewczynka z ciebie.
Moje całe ciało zaczęło się trząść ze strachu. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale za każdym razem
z marnym skutkiem. Harry stał oparty o mur i z wrednym uśmieszkiem przyglądał się wszystkiemu. Poczułam mocne uderzenie pięści w mój brzuch. Gwałtownie upadłam na ziemię.
- To zabolało - wyjęczałam.
Później poczułam tylko jeszcze parę kopniaków, które były nie do wytrzymania. Ból przeszywał mnie na wylot. Byłam cała zakrwawiona i posiniaczona. Nie miałam nawet siły się podnieść. Powoli odlatywałam. Ostatnie co pamiętam to Zayn, który odciągnął ode mnie Nialla. Co on tu w ogóle robił? W tej chwili nasuwało mi się wiele pytań, lecz jedno wiem na pewno: gdyby tego nie zrobił pewnie umarłabym w wieku osiemnastu lat.

Zayn's POV*

Byłem już na miejscu po czasie, ale miałem nadzieję, że chłopcy wykonali dobrze swoją robotę. Jak zawsze trzeba było kogoś sprzątnąć. Mój gang rządzi tym miastem. Jak ktoś ma jakieś długi albo się nam
sprzeciwia - ginie. To proste, my tutaj ustalamy zasady.
Usłyszałem głosy tej suki, Mad. Co ona tu do kurwy nędzy robi.? Zobaczyłem blondyna, kopiącego leżącą na ziemi dziewczynę. Wkurwiłem się.
- Niall, wystarczy! - odciągnąłem go od nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Pamiętasz zasady, nie zostawiamy śladów za sobą.
- Zamknij kurwa ryj. Jak mówię ci ,że masz ją zostawić to słuchaj mnie, debilu - co on jej zrobił?! Na widok wykrwawiającej się Mad wszystko się we mnie zagotowało. Była taka śliczna i bezbronna. Dlaczego musiała się w to wplątać? Jak do tego doszło? Miałem wiele pytań. Nie wytrzymałem napięcia i uderzyłem  pięścią w twarz kolegi.
- Należało ci się! - wykrzyczałem ze złością.
- Dobrze się czujesz, Zayn?-dodał blondyn.
- Co się z tobą stary dzieje? - Harry wykrzyczał, odciągając mnie od Horana.
- Nie możemy przecież puścić wolno tej zdziry! Jak zadzwoni na policję albo się komuś wygada to będzie po nas. Czy dociera to do ciebie, Malik?! - brunet w kręconych włosach ze złością w głosie.
- Ja się nią zajmę. Nie martwcie się o to. I zapamiętajcie jeszcze jedno, jeśli któryś z was się do niej zbliży pozabijam.
- Obyś tylko tego nie żałował - blondyn dodał.
Nie mam pojęcia czemu ona tak na mnie działała.Wiedziałem tylko tyle, że muszę ją stąd zabrać zanim się wykrwawi na śmierć.

Madeline's POV*

Obudziłam się przez jakieś głosy. Zaraz, zaraz to nie jest mój pokój! Gdzie ja jestem? Podniosłam się do pozycji siedzącej, ignorując ból głowy i głośno westchnęłam. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, patrząc z nieodgadnionym wzrokiem na białe ściany i brązowe meble. Zmarszczyłam skronie z zastanowieniem. Gdzie ja jestem? Co ja tutaj robię?
- Dobrze, że już wstałaś. Masz, przyniosłem ci coś do picia - odwróciłam się, w kierunku dźwięku znajomego mi głosu.
Niepewnie sięgnęłam po szklankę z cieczą.
- Co ja tutaj robię, Zayn?
- Zobaczyłaś coś, czego nie powinnaś.
- Dlaczego Niall zabił tego chłopaka?I co ty wtedy tam robiłeś?Czy jesteś jednym z nich?!
- Nie powinno Cię to interesować.Ciesz się,że uratowałem ci dupę.
- Nikt cię o to nie prosił.
- Czy mogła byś kurwa czasem zamknąć swój ryj.
Ból głowy nie dawał mi myśleć. Próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło, ale bezskutecznie.
- Sorry, nie chciałem cię aż tak bardzo pobić, mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i mi wybaczysz - głos blondyna rozjaśnił mi wszystko.
- Ty cholerny dupku prawie mnie zabiłeś, a teraz jest ci przykro?! Nie wybaczę Ci tego nigdy. Jesteś zwykłym draniem i mordercom.
- Uspokój się dziwko. Gdybyś nie wciskała nosa w nie swoje sprawy nigdy by do tego nie doszło-  blondyn wykrzyczał i wyszedł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Już nie mogłam dłużej kryć moich emocji i rozpłakałam się jak mała dziewczynka.
- Będzie dobrze obiecuję - Malik usiadł na łóżku obok mnie i próbował mnie pocieszyć z marnym skutkiem.
Nie rozumiem tego człowieka raz jest gotowy mnie zabić, krzyczy i wyzywa a innym jest miły, opiekuńczy i kochany. Czemu on jest taki ZMIENNY?
- Ile już tutaj jestem? - spytałam nadal łkając.
- Około sześciu godzin
- Co? Ty chyba żartujesz. Muszę wracać do domu bo mama mnie zabije.
 Brunet zaczął się tak śmiać, że aż złapał się za brzuch.
- Z czego się śmiejesz? - zmieszana spytałam na widok rozbawionego Malika.
- Z ciebie! O mały włos nie zginęłaś, a ty się martwisz tym, że mama cię zabiję hahahaha. Masz poczucie humoru, dziewczyno.
- To nie jest zabawne! Nie chcę mieć kary do końca życia za to, że nie wróciłam do domu. Chcę jechać do domu - warknęłam.
- Słuchaj, księżniczko, nigdzie się dzisiaj nie wybierasz! Popatrz na siebie jak ty wyglądasz - opiekuńczy Zayn stał się w jednej chwili wrednym dupkiem. On ma takie nastroje jak kobieta w ciąży. Czy on jest taki zawsze..? Po nim można się spodziewać wszystkiego.
- Pomyśl logicznie. Jak matka zobaczy, że mnie nie ma to zadzwoni na policję i zaczną mnie szukać.
- O to się nie martw, kochanie. To już załatwiłem.
- O czym ty mówisz? - moje źrenice rozszerzyły się.Co on miał do cholery na myśli?Spojrzałam się na niego pytająco i nie musiałam długo czekać na odpowiedz.
- Kazałem zadzwonić twojej przyjaciółeczce do twojej mamy,wkręcić jej, że robicie jakiś projekt czy coś i powiedzieć ,że chciałaś przekazać to iż  chcesz zostać u niej na noc.
- Tsaaa, że ona w to uwierzyła. Wątpię,żeby była tak naiwna i nic nie podejrzewała.Poza tym moja mama nawet nie zdążyła poznać Kate.
- Zdziwisz się, Mad, ale powiem ci ,że uwierzyła we wszystko.
No pięknie...Jak ona mogła? Czy to się nie wydaje podejrzane,że już pierwszego dnia szkoły zadają nam jakiś referat.Niech to szlak,jestem tu uwięziona z tymi przestępcami.Jak on mógł manipulować moimi bliskimi!
- Zaraz,skąd wziąłeś numer do Kate i mojej mamy? - powiedziałam wkurzona i poirytowana tym wszystkim.
- To nie było trudne, głupolu - brązowooki wyciągnął mój telefon ze swojej kieszeni i pokazał mi go z uśmiechem na twarzy.
Pewnie wyciągnął go z mojej torebki, w której go miałam wraz z kosmetyki i moim szkicownikiem...
Właśnie gdzie on do cholery jest?! Jak coś z nim zrobił to pożałuje...
- To nie jest zabawne i w cale nie jestem głupia. Oddawaj mi mój telefon!
- Nie ma takiej opcji, skarbie.
- Nie nazywaj mnie tak, Dup... - nie dokończyłam bo wiedziałam jak to się skończy. Nie chciałam być znowu uderzona przez niego. Na dzisiaj mam dosyć wrażeń.
- Coś mówiłaś, Mad?
- Nie nic. Widziałeś może moją torbę?-Zmieniłam szybko temat,choć na serio się zastanawiałam gdzie ona jest.
- Może tak, a może nie... kto wie - brunet uśmiechnął się łobuzersko.
- Czy mógł byś mi z łaski swojej ją dać? - syknęłam w jego stronę.
- A może tak grzeczniej, skarbie? I co będę z tego miał? - chłopak zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Poczułam jego oddech na mojej twarzy. W jednej chwili moje ciało przeszły ciarki. Wpatrywałam się w jego oczy, które mieniły się jak płomyki. Chłopak zbliżył się jeszcze bliżej i zaczął mnie całować po ramieniu.Nie opierałam się to było nawet przyjemne. Ale po chwili ocknęłam się, bo wiedziałam, że to co robię jest złe.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - wyszeptał mi do ucha, po czym go odepchnęłam od siebie a z jego ust wydobył się cichy chichot.
- Coś nie tak, księżniczko?-Malik zapytał ironicznie a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Wstałam z łóżka, aby rozprostować nogi i odsunęłam się od niego tak, żebym mogła odetchnąć.
- Wszystko! Nie mam ochoty tu przebywać, a w dodatku w towarzystwie kogoś kto mnie uderzył bez powodu - wykrzyczałam resztkami sił. Nagle zrobiło mi się słabo, zachwiałam się i prawie bym upadła. Na szczęście, albo i nie, Zayn złapał mnie i położył z powrotem do łóżka. Chłopak umilkł, a na jego twarzy zalśnił niebezpieczny wyraz. Wyszedł z pokoju, nie mówiąc już nic. Widziałam po nim, że buzował ze złości.

Zayn's POV*

Wyszedłem z domu na zewnątrz, aby się uspokoić. Pomogłem jej wyjść z tego wszystkiego cało, a ta suka ma jeszcze czelność się do mnie tak odnosić. Gdybym chciał mógłbym ją tam zostawić i pozwolić Niallowi na sprzątnięcie jej. Ale tego nie zrobiłem, powinna być mi za to wdzięczna. Zapaliłem papierosa; to zawsze mnie uspakaja. Po ochłonięciu wróciłem do środka i udałem się do salonu.
Na kanapie siedział Harry i Louis. Jak zwykle oglądali TV. Dołączyłem się do nich.
Akurat leciał mecz piłki nożnej.Usiadłem pomiędzy dwojgiem kumpli i próbowałem się odstresować i odpocząć.
- Słyszałem co się stało. Co zamierzasz z tym zrobić? - Lou gwałtownie się odezwał.
Jezu.Czy on da mi do cholery obejrzeć w spokoju ten głupi mecz..-pomyślałem,po chwili mówiąc;
- A co mam zrobić? Jak dojdzie do siebie odwiozę ją do domu. Ta dziewczyna jest jak wrzód na dupie. Czasami powinna się zamknąć.
- Wierzę w to, że wiesz co robisz. Pamiętaj, że nie zależnie od wszystkiego jestem z tobą bracie.
- Wiem i jestem ci za to bardzo wdzięczny. Mam jedno pytanie, gdzie do cholery jest Niall?
- Nie wiem.
- Harry a ty coś wiesz na ten temat?
- Poszedł wyrównać rachunki z Lukiem - powiedział bez zastanowienia.
- A ty, kretynie, kurwa pozwoliłeś mu iść tam samemu?! Przecież wszyscy dobrze wiemy, że w pojedynkę nie da rady! Zbierajcie się, musimy go odnaleźć o ile nie jest już za późno.
- A co z dziewczyną? - spytał Lou.
- Harry, zostaniesz jej pilnować.-odpowiedziałem stanowczo rozkazując.
- Dlaczego akurat ja?-chłopak wzruszył załamany rękoma, tak jakby to była jakaś kara dla niego.
- Bo cię o to kurwa proszę i masz to zrobić. Dopilnuj tego aby nie uciekła.
- Bez obrazy ale wątpię, żeby dała radę w takim stanie.
- Nie znasz tej dziewczyny...a i jeszcze jedno, nie próbuj jej nawet tknąć, ona jest moja.
- Psujesz zabawę - Lokers łobuzersko się uśmiechną, po czym spuścił głowę kiedy zobaczył moją wkurzoną minę.

Madeline's POV*

Leżałam w łóżku, myśląc jak by się wydostać z tego miejsca.
Nienawidzę tego miasta, nienawidzę tych pieprzonych morderców. Kto normalny zabija bez krępacji w środku dnia? To jacyś popaprańcy. Nigdy nie zrozumiem jak można robić takie coś. Jak można być takim bezdusznym i złym człowiekiem? Rozmyślałam nad wszystkim i nad niczym, kiedy uwagę moich oczu przykuł skrawek mojej torby, wystającej z pod łóżka. Bez zastanowienia zasięgłam po nią lewą ręką i szybkim ruchem wyciągnęłam. Otworzyłam ją i wysypałam zawartość na kołdrę. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam mój ukochany szkicownik.
Wiem, że to tylko rzecz, ale dla mnie znaczy dużo, gdyż dostałam go w prezencie na moje 16 urodziny. Dał mi go mój ojciec, który rok temu zginą w wypadku samochodowym. Jak sobie o tym przypominam to chce mi się płakać, ale obiecałam sobie, że będę silniejsza i nigdy nie będę  się poddawała bez walki.Przez głowę mi nawet nie przeszło, abym została w tym miejscu sekundę dłużej. Muszę się jakoś uwolnić z tego piekła. Muszę zacisnąć zęby i spróbować uciec.
Spakowałam z powrotem wszystko do torby. Zdjęłam z siebie kołdrę i usiadłam. Dopiero wtedy zauważyłam, że mam na sobie męską bluzę i nic po za tym.Na samą myśl,że któryś z nich mnie dotykał przeszła mnie gęsia skórka.
Widocznie jak spałam Malik lub Horan (w co wątpię,bo jest bez serca) musiał mnie przebrać i zrobić te opatrunki. Wstałam na nogi rozglądając się za moimi ubraniami i butami. Nie mogłam ich znaleźć więc przełożyłam torebkę przez ramię i nie marnując więcej czasu podeszłam do drzwi. O dziwo były otwarte.


_________________________________________________________________________________
BANG!
BANG! to już 2 rozdział, chyba nie jest aż tak źle ) xxM

4 komentarze:

  1. Megaśne ! :D Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Zapowiada się na prawdę świetnie! I ogólnie, piękny wygląd na blogu! ♥ @CemreSinanoglu
    Zapraszam na swój FanFiction: http://apart-from-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. PISZ JUŻ 3 ROZDZIAŁ!!!
    JA CZEKAMMMM xx

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG ŚWIETNE ! <3
    czekam na więcej <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń